
Mariusz Łączka-zdobywca drugiego miejsca w Pucharze Polski federacji NAC w kulturystyce klasycznej. Urodził się i wychowywał w Sejnach. Od czasu rozpoczęcia studiów mieszka w Białymstoku
Sejny.net: Mariusz, przede wszystkim gratulacje wielkiego
sukcesu. Nie jest łatwo zdobyć tak cenne trofeum
Mariusz Łączka: Dziękuję. Nie ukrywam, że w czasie przygotować bywało ciężko, czasami bardzo ciężko. Pojawiały się różne problemy i kryzysy. Wielokrotnie myślałem żeby się wycofać.
Sn: Skąd w ogóle pasja uprawiania sportu?
M.Ł: Swoją przygodę ze sportem zacząłem jeszcze w szkole podstawowej. Pamiętam dokładnie jak razem z kolegami z klasy wybraliśmy się na siłownię do technikum. Okazało się, że przy wyciskaniu sztangi okazałem się najsłabszy. A że nic tak nie motywuje jak porażka, wydarzenie to ukształtowało całe moje późniejsze życie. W sumie trenuję już kilkanaście lat, czyli większość swojego życia.
Sn: I od tamtej pory trenujesz tylko na siłowni?
M.Ł: Z biegiem lat był też kickboxing oraz boks, ale zawsze ze mną była siłownia
Sn: I już nie potrafiłeś się od tego oderwać?
M.Ł: Treningi stały się nieodzowną częścią codziennego harmonogramu. Powiem więcej, to jest czas dla mnie, czas na to żeby choć na chwilę odciąć się od codziennych problemów, to relaks. Ciało się męczy ale umysł odpoczywa, a uczucie przyjemnego zmęczenia i odprężenia po udanym treningu jest wspaniałe.
Sn: Trenowałeś w Sejnach gdy tu mieszkałeś?
M.Ł: Większość czasu trenowałem w siłowni na terenie technikum w Sejnach. Z biegiem lat zmieniali się tam właściciele, sprzęt, wystrój a także standard. Od hardkorowego i ascetycznego-czyli średniowieczny, połamany, zardzewiały sprzęt, przez pomieszczenie gdzie w zimie ćwiczyć trzeba było w grubych rękawicach, czapce i szaliku, bo o ogrzewaniu można było pomarzyć. Aż do obecnych czasów gdzie w wyremontowanym, ocieplonym pomieszczeniu mamy kompletne wyposażenie, np. wysokiej klasy trenażery firmy PRECOR. Takowe są na najlepszych siłowniach. Stary atlas przeniesiony kiedyś z LO jest jednak nadal. Jest starszy ode mnie i chyba przeżyje nas wszystkich
Sn: No dobrze, a skąd pomysł na uprawianie sportu jakim jest kulturystyka? Jesteś chyba pierwszym sejnianinem, który uprawia ten sport
M.Ł: Nie ukrywam, że przez lata mój trening był czysto amatorski. Posiadając obecną wiedzę śmiało mogę stwierdzić, że był do bani, bez pomysłu, bez „tołku” i przede wszystkim bez diety. Przez lata zastanawiałem się by zacząć to bardziej na poważnie. Wielokrotnie znajomi pytali mnie dlaczego do tej pory nie próbowałem swoich sił w zawodach, mówili "przecież masz warunki". W marcu tego roku udałem się jako widz do Ostrowi Mazowieckiej na zawody kulturystyczne - Debiuty 2012. Dokładnie przyjrzałem się jak to wygląda od środka. Spodobało mi się, więc decyzja zapadła - startuję! Wybrałem kategorię "kulturystyka klasyczna", w której jest ograniczenie wagi, zawodnicy muszą być szczupli, wysportowani i proporcjonalni. Kulturystyka ekstremalna to nie dla mnie. Szybko znalazłem profesjonalnego trenera. Wybrałem Adama Kosackiego z Białegostoku, aktualnego wicemistrza świata w kulturystyce. Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Adam przygotował mi plan treningowy i trenował razem ze mną, rozpisał mi dietę i bardzo jej pilnował. Ogólnie bardzo się zaangażował, za co mu bardzo dziękuję.
Sn: A jeśli chodzi o same przygotowania do zawodów? Jak wyglądały?
M.Ł: Profesjonalne przygotowania da zawodów zajęły mi ponad pół roku. Bardzo ciężkie treningi, życie według zegarka, no i ta dieta! Masakra! Śmiało mogę stwierdzić, że dla osoby która sama tego nie spróbowała ciężko jest pojąć jak jest to trudne, jak bardzo nasze życie związane jest z jedzeniem i to z tym niewskazanym, niezdrowym. Profesjonalna zbilansowana dieta kulturystyczna opiera się na dostarczaniu organizmowi wyłącznie niezbędnych substancji odżywczych: najlepsze białka, węglowodany o niskim indeksie glikemicznym i zdrowe tłuszcze wielonienasycone. Absolutne zero cukru, niezdrowych wysokoprzetworzonych produktów i tłuszczy zwierzęcych. Zero wieprzowiny, wędlin czy np. produktów z pszenicy. Podstawą w tej diecie jest jedzenie systematyczne, co 2-3 godziny, a to oznacza, że wszędzie trzeba chodzić z pojemnikami na jedzenie, jeść w domu, w pracy, w samochodzie, w autobusie czy na ulicy. Nawet do restauracji czy w odwiedziny do rodziny idziesz z własnym posiłkiem w pojemniczku. Uwiercie mi- masakra! Faktem jest że przynosi to ogromny efekt, dlatego warto! Dodam tylko że w tym sporcie dieta to 80% sukcesu, sam trening to tylko 10% on jest tylko bodźcem, pozostałe 10% to nasze geny, bo jednak każdy jest troszkę inny.
Sn: Kiedy nastał ten pierwszy raz?
M.Ł: Moje pierwsze zawody to był Puchar Polski federacji IFBB 21 października 2012 w Mińsku Mazowieckim. Nie wypadłem tam zbyt dobrze, zrobiłem mnóstwo błędów nowicjusza, wyszedłem na scenę niedosmarowany bronzerem, nienaoliwiony i bardzo bardzo zestresowany. Jestem jednak zadowolony z tych zawodów, pojechałem tam zdobyć doświadczenie, a zdobyłem jego więcej niż podejrzewałem.
Sn: Następnym raz był bardziej udany
M.Ł: Po trzech tygodniach, 10 listopada odbyły się kolejne zawody- Puchar Polski federacji NAC w Brodnicy. Dla mnie ważniejsze. To do tych zawodów się przygotowywałem. Tu miesiące ciężkiej pracy i wyrzeczeń oraz zdobyte doświadczenie zaowocowały. Zdobyłem srebrny medal. Poziom zawodników był bardzo wysoki. Dla przykładu powiem, że specjalnie na te zawody przyjechał z Anglii zwycięzca tamtejszego Pucharu, czyli najlepszy na wyspach w tej kategorii Sławomir Glin. Ostatecznie był dopiero czwarty. Lepszy ode mnie był tylko aktualny Mistrz Polski Dariusz Rożnowski, ale był nie do pobicia ze swoim idealnym, jak narysowanym brzuchem.
Sn: Jak to wszystko znosiła Twoja rodzina? Ciągłe ćwiczenia, dieta…
M.Ł: Z tego miejsca chciałbym bardzo podziękować swojej rodzinie, za wsparcie i wyrozumiałość. Człowiek wiecznie głodny i przemęczony nie jest idealnym partnerem do codziennej egzystencji. Podziękowania należą się zwłaszcza mojej żonie Agnieszce. Zaskoczyła mnie zwłaszcza w czasie zawodów, swoim zaangażowaniem. Smarowała mnie bronzerem, wciąż robiła poprawki, pilnowała czasu i harmonogramu, a gdy byłem na scenie tak głośno i wytrwale krzyczała "trzymaj brzuch, napnij nogi, ręce wyżej itd...." że aż ochrypła. Bez niej ten sukces byłby niemożliwy. Dziękuje Aguś.
Sn: Jakie plany na przyszłość? Odpoczynek?
M.Ł: Teraz na szczęście już jest po wszystkim. W końcu mogę zjeść to wszystko na co z takim utęsknieniem czekałem, np. pizze, karkówkę z grilla, lody, czekoladę z okienkiem, itd.itd... długo by wymieniać (śmiech). Następne zawody na które się szykuje, czyli Mistrzostwa Polski federacji NAC dopiero w maju 2013, czyli mam troszkę czasu by pożyć i jeść w miarę normalnie, ale po nowym roku znowu zaczynam przygotowania.
Sn: Czujesz się sejnianinem?
M.Ł: Urodziłem się w Sejnach i tu spędziłem młodość, wiec pomimo, że od czasu studiów mieszkam w Białymstoku, byłem, jestem i zawsze będę sejnianinem. Z tym miastem jestem nierozerwalnie związany duchowo i emocjonalnie. Przyjeżdżam tu przy każdej okazji, a na pytanie "skąd jesteś" zawsze odpowiadam "pochodzę z Sejn". Dlatego swoje sukcesy śmiało zaliczam na poczet tego miasta i jego mieszkańców.
Sn: Dziękuję za rozmowę i w imieniu mieszkańców Sejn życzę powodzenia. Czekamy na dalsze sukcesy.
M.Ł: Dziękuję. Zapraszam wszystkich do obejrzenia ciekawego filmiku z zawodów, przygotowanego przez firmę Olimp głównego sponsora, który doskonale obrazuje wspaniałą atmosferę i super klimat jaki tam panował.
http://www.youtube.com/watch?v=P2TwKO6hFzo&feature=share
Wcześniej podaliśmy informacje o tym, iż M.Łączka został wicemistrzem Polski. W rzeczywistości zdobył srebrny medal Pucharu Polski. Mistrzostwa odbędą się maju, Mariusz tam również wystartuje. Przepraszamy za nieścisłości.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie