Kierowca BMW nie zatrzymał się do kontroli. Kiedy postanowił sam stawić się na Policję, na jaw wyszło jeszcze więcej jego przewinień.
Mężczyznę chcieli zatrzymać policjanci z Oddziału Prewencji Policji w Białymstoku, pełniący służbę na Sejneńszczyźnie. Kierowca zaczął uciekać, w końcu porzucił samochód na jednej z posesji i zniknął. Jednak w trakcie poszukiwań sejneńscy kryminalni znaleźli w aucie fragment dowodu osobistego, który pozwolił im ustalić, kim był potencjalny kierujący.
- Mężczyzny nie było jednak w miejscu zamieszkania, a jego bliscy twierdzili, że nie wiedzą, gdzie się ukrywa. Wiedział, że jest poszukiwany i że policjanci są na jego tropie.
Finalnie, mężczyzna sam stawił się do komendy w Sejnach, bo jak oświadczył "kazał mu ojciec, a on sam spanikował". Ostatecznie 35-latek przyznał się do zarzucanego mu czynu. Najbliższe 10 miesięcy spędzi w areszcie
- informuje oficer prasowa młodsza aspirant Iwona Hołdyńska.
Okazało się, że to nie koniec jego przewinień. Nigdy nie miał prawa jazdy, dodatkowo obowiązywały go dwa sądowe zakazy prowadzenia pojazdów mechanicznych. BMW, którym się jechał, nie miało aktualnych badań technicznych ani ważnego ubezpieczenia.
Fot. arch. KPP Sejny
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie