
Adam–23 letni mieszkaniec podsejneńskich Żegar, zawodowy żołnierz, oddany syn i narzeczony. Czekając na awans i ślub z wybranką dostał wyrok: w najlepszym wypadku dwa miesiące życia i operacja, której prawdopodobnie nie przeżyje. To guz na pniu mózgu
Sejny.net: Jak wyglądało Twoje życie przed chorobą?
Adam Klucznik: Byłem i dalej jestem zawodowym żołnierzem. Miałem narzeczoną z którą planowaliśmy ślub. Myślę, że moje życie wyglądało podobnie jak większości osób moim wieku
Sn: Jak dowiedziałeś się o swojej chorobie?
AK:O chorobie dowiedziałem się na
początku lutego 2011 roku. Miałem straszne bóle głowy, tabletki przeciwbólowe
nie pomagały mi, do tego dochodziły zawroty głowy i zachwianie równowagi. Bóle
były tak silne i dokuczliwe, że nie mogłem już normalnie funkcjonować. Wtedy
pojechałem do neurologa
Sn: Co mówiły badania?
AK: Neurolog niezwłocznie skierował mnie do szpitala. Z wykonanych badań wynikało, że mam guza na pniu mózgu. Po tej diagnozie zostałem odwieziony karetką do warszawy, do kliniki wojskowej. 02 marca 2011 miałem operacje. To był glejak pnia mózgu wielkości cytryny.
Sn: Jak zawsze w takiej sytuacji lekarze mówią o szansach na
wyzdrowienie. Co mówili o Twoim przypadku?
AK: Dawali mi dwa miesiące na życie. Operacji miałem nie przeżyć.
Sn: Jak poradziłeś sobie z taką wiadomością? Jak zareagowali bliscy?
AK. To był dla nas wielki szok. Trudno jest pogodzić się z
taką myślą. Dotąd ułożone życie zmieniło się drastycznie.
Sn: No właśnie, jak zmieniło się Twoje życie porównując czas sprzed choroby i teraz?
AK: Bardzo. Przede wszystkim sam nie chodzę, potrzebuje
czasami pomocy osób trzecich. Nie jestem zdolny do pracy, fizycznie jestem
osłabiony. Ciężko było funkcjonować w pracy dlatego cały czas jestem na
zwolnieniu lekarskim. W życiu prywatnym również zaszło wiele zmian, odeszła ode mnie dziewczyna z którą miałem już
w planach ślub.
Sn: A jak wyglądało Twoje leczenie? Czy stosowałeś jakieś
niekonwencjonalne metody?
AK: Nie, leczyłem się szpitalnie, miałem operację a potem radioterapię, jak się okazało-ze skutkiem. Guza i komórek rakowych nie ma. Ale jest wiele innych problemów zdrowotnych.
Sn: Jakich?
AK: Mam niedowład prawej strony, twarzy i przełyku. Bardzo słabo mówię. To wszystko sprawia, że nie mogę wrócić do pracy ani normalnie funkcjonować. Nie wiem czy te objawy miną ale to możliwe. Układ nerwowy się regeneruje tylko wolno i długo.
Sn: Pieniądze w tym przypadku odgrywają chyba również dużą rolę. Jak sobie radzisz z finansowo z leczeniem?
AK: Terapia jest dość droga, nie każdy lek refundowany. Wyjazdy do warszawy i pobyt tez obciąża portfel. Codziennie z Żegar dojeżdżam na rehabilitację do Sejn a to dodatkowo pochłania czyjś czas bo sam nie jestem w stanie prowadzić samochodu. Nigdy nikogo nie prosiłem o pomoc w tej kwestii, radzimy sobie jakoś sami. Bardzo mi pomaga w tym wszystkim najbliższa rodzina.
Sn: Co pomyślałeś jak dowiedziałeś się o chorobie Kai
Kwaterskiej, w której ratowanie zaangażowało się tak wielu ludzi?
AK: Przede wszystkim bardzo im współczuję, bo wiem jaki to
ból i cierpienie. Cały czas trzymam za nich kciuki.
Sn: Wierzyłeś, że z tego wyjdziesz?
AK: Nie robiłem sobie nadziei. Czekałem na najgorsze. Poza tym nie czuje, że już wygrałem bo nie wiem co może być dalej, czy guz nie odrośnie. Rak jest wyleczony po 5 latach więc trochę czasu zostało…
Sn: Dziękuję za rozmowę czekamy na dobre wieści
Rozmawiał Łukasz Jasionowski
Glejaki – grupa nowotworów centralnego układu nerwowego wywodzących się z komórek glejowych (stanowiących zrąb tkanki nerwowej i pełniącej wobec neuronów funkcje podporowe, odżywcze oraz naprawcze). Im guz jest bardziej odgraniczony od sąsiadujących tkanek, a tym
samym mniej rozlany (naciekający), tym łatwiejszy jest chirurgiczny
zabieg usunięcia (resekcja).Stosuje się również chemioterapię, radioterapię (brachyterapia i teleradioterapia, w tym gamma knife) oraz terapie eksperymentalne – m.in. terapie genowe, immunoterapie czy wirusoterapie. ( przyp. red, źródło: Wikipedia)
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Coś wiem o tej chorobie, bo mój tata miał to samo... Dlatego bardzo współczuję i trzymam kciuki za powrót do zdrowia!