
Z takim problemem na sejneńszczyźnie jeszcze nie mieliśmy do czynienia. Nigdy bowiem nie było przypadku, żeby gimnne samochody, którymi dzieci dojeżdżają do szkół "poszły pod młotek". Autokar i trzy busy miały zostać zlicytowane 20 stycznia 2017 r. Dopiero gdy sprawą szerzej zainteresowały się media, wójt ureguował długi, ale gmina przez to działanie straciła około 50 tys. zł. z tytułu odsetek karnych, a także poniosła koszta działania komornika.
Gmina Giby od wielu lat boryka się z problemami finansowymi, a przysłowiowym gwoździem do trumny okazała się inwestycja w halę sporotowo-rekreacyjną, która pochłonęła 6,5 mln. złotych. Wykonawca tego obiektu od ponad roku domagał się od samorządu gminy zwrotu wadium, które musiał wpłacić, przystępując do przetargu. Chodziło o niemałą kwotę - 290 tys. zł.
Podczas sesji w październiku 2016 r., wójt Jan Kramnicz bagatelizował sprawę i uspokajał radnych, że wszystko jest pod kontrolą. Przekonywał, że firma może domagać się rozliczeń finansowych, ale najpierw musi dokonać poprawek. Hala została według niego wykonana wadliwie, przede wszystkim - z sufitu kapała woda.
Mimo wyroku który zapadł, wójt zwlekał z wypłaceniem pieniędzy. Dlatego wykonawca hali zwrócił się w końcu o ich egzekucję do suwalskiego komornika, Pawła Wasilewskiego. Ten zaś wystawił na sprzedaż wszystkie gminne auta, których wartość wycenił na - od niewiele ponad 5 do 90 tys. zł. Gdyby doszło do egzekucji postanowienia, bez dojazdu do szkoły pozostało by bardzo wielu uczniów, którzy do pokonania mają nawet kilkadziesiąt kilometrów.
fot. Giby.info
K.K
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie