
Wystawę "Stand By" można już obejrzeć w Galerii Domu Pogranicza w Sejnach
Siedmiu fotografów pojechało na Białoruś, trafiło do różnych miejsc, dotknęło różnych wątków. Efekty pracy kolektywu Sputnik Photos można oglądać na wystawie "Stand By" w Domu Pogranicza. To opowieść kameralna, fragmentaryczna, jak niekompletne barwne puzzle. I przez to również fascynując.
Autorami zdjęć są: Andrei Liankevich, Rafał Milach, Jan Brykczyński, Manca Juvan, Justyna Mielnikiewicz, Adam Pańczuk oraz Agnieszka Rayss. To artyści o różnych punktach widzenia: są bowiem z zewnątrz i z wewnątrz, z zagranicy i z Białorusi. Każdy z nich zajął się zupełnie inną tematyką, każdy sięgnął po intrygujące go motywy i pokazał jedną z odsłon Białorusi.
Rafał Milach pokazuje "Zwycięzców" - najlepszych z najlepszych w różnych dziedzinach - m.in. studenta, pielęgniarkę, policjanta, mleczarkę i wielu innych. Agnieszka Rayss - weteranki Wielkiej Wojny Ojczyźnianej: starsze kobiety, które walczyły w partyzantce, prowadziły samochody na front, pracowały jako pielęgniarki na linii ognia (obok portretów są też ich opowieści). Justyna Mielnikiewicz przedstawia kobiety w różnym wieku i z różnymi doświadczeniami, które zdecydowały się zostawić swoje namiary w biurze matrymonialnym dla zagranicznych klientów. Jan Brykczyński pokazuje Puszczę Białowieską - przestrzeń łączącą Polskę i Białoruś. To prezentacja nieco przewrotna - bo nie chodzi o wielkie dzikie ostępy, co o miejsce puszczy w codziennym życiu nadgranicznej społeczności. Stąd też widzimy wypchane zwierzaki na telewizorach i ścianach, puszczańskie malowidła na dworcu, czy rozpięte zwierzęce skóry. Andrei Liankevich na swój sposób przypomina II Wojnę Światową i interpretuje ją na nowo - stare zdjęcia żołnierzy zestawia z nowymi kompozycjami - np. zdjęciami żołnierskich popiersi. Manca Juvan pokazuje życie białoruskiej społeczności w Nowym Jorku, a Andrzej Pańczuk - modę uliczną i poprzez nią manifestowanie swoich przekonań.
Dużo wcześniej powstała książka pokazująca efekt pracy kolektywu wokół tematu Białorusi. Ekspozycja jest połączona z prezentacją publikacji. W przypadku kilku autorów na wystawie zobaczymy inne zdjęcia niż w książce, albo też będą tak kompletnie przekomponowane, że stworzą zupełnie nową jakość. Jak mówi Milach - na wystawie każdy set zdjęć będzie wyglądał inaczej. - To, co sprawdza się w książce, na wystawie niekoniecznie. Poza tym wystawa daje inne możliwości wrażeniowe. Więc choć temat zostaje ten sam, wydźwięk też, to forma zasadniczo się zmienia. Książka przez swoją kameralność i intymność staje się osobistą wypowiedzią, to, co na ścianie - jest bardziej otwarte i oficjalne - mówi Milach.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie