
Drobne i niepozorne przedmioty symbolizują nie raz niezwykłe historie i przeżycia ludzi, do których należały. Tak, jak krzyżyk z obozowym numerem, wiszący w kaplicy Matki Boskiej Sejneńskiej w bocznej nawie Bazyliki.
Wśród wotów dziękczynnych, wiszących w gablotach na ścianach kaplicy, jest wiele cenniejszych precjozów, ze szlachetnych metali, zdobionych kamieniami. Jednak to ze skromnym krzyżykiem wiąże się niesamowita historia, którą można przeczytać w oprawionym w skromne ramki, starannie wykaligrafowanym liście.
Gdy doszło do okupacji w 1939 roku, władze niemieckie szczególnie obawiały się wpływu inteligencji i duchowieństwa na stan ducha Polaków. Okupantom chodziło o rozbrojenie narodu, uczynienie go bezwolnym, a aresztowania i mordowanie profesorów, inżynierów, lekarzy, księży, którzy wtedy cieszyli się wyjątkowym autorytetem, miały być środkiem do tego celu. Po to właśnie powstał obóz koncentracyjny dla więźniów politycznych w Działdowie, w dzisiejszym województwie warmińsko-mazurskim.
Do obozu w latach 1939-1940 trafiło wielu księży z ówczesnej diecezji łomżyńskiej. Wśród nich m. in. 41-letni ks. Władysław Kłapkowski, były profesor języka polskiego, historii i wychowawca w internacie Gimnazjum Męskiego Kurii Biskupiej im. św. Kazimierza w Sejnach, były prefekt sejneńskiej Szkoły Powszechnej, autor pracy "Konwent dominikanów w Sejnach", i innych prac, z których do dziś dowiadujemy się wielu cennych informacji o dziejach naszego miasta. Kłapkowski zginął w Działdowie w 1940 roku.
W tym samym roku na liście 33 kapłanów z diecezji łomżyńskiej-więźniów obozu widnieje ks. Franciszek Pilarek. Dla niego Działdowo było tylko etapem przejściowym w drodze do obozu koncentracyjnego w Dachau. I tu właśnie zaczyna się historia krzyżyka, którą ks. Pilarek relacjonuje sam, składając wotum "wdzięczności za uratowanie życia i odzyskanie wolności" w tutejszej Bazylice.
- Krzyżyk ten z moim numerem 22110 więźnia obozu koncentracyjnego w Dachau, został sporządzony dla mnie w warunkach konspiracyjnych przez artystę-rytownika pochodzącego ze Śląska - czytamy w liście, wiszącym w kaplicy.
Ks. Pilarek miał go przy sobie, aż do czasu rewizji, którą zarządzono pod koniec działania obozu. Wtedy wisior zaginął. Nasz bohater przeżył, odzyskał wolność i w którymś momencie swego życia wyemigrował do USA, gdzie rozpoczął posługę w diecezji Buffalo w stanie Nowy Jork. Co tymczasem działo się z jego krzyżykiem?
Nieoczekiwanie odnalazł się podczas wyzwolenia obozu 29 kwietnia 1945 roku. W Dachau tego dnia rozgrywały się dantejskie sceny, z rąk amerykańskich żołnierzy i byłych więźniów zginęło 560 strażników SS-manów. W tym piekle zemsty żołnierz latynoskiego pochodzenia, Raul Cavazos znalazł żelazny krzyżyk. Co miał z nim zrobić? Po zakończeniu wojny zabrał go ze sobą do domu, do Stanów. Przekazał pamiątkę inżynierowi Bobowi Triftowi w nadziei, że ten odnajdzie właściciela, o którym zresztą obaj nie wiedzieli zupełnie nic, nie znali nawet jego narodowości, bo na wisiorze był przecież tylko obozowy numer.
Inżynier mimo trwających kilka lat starań nie dopiął swego i przekazał krzyżyk ks. Bernardowi Goeblowi, proboszczowi parafii Niepokalanego Poczęcia w miejscowości Panna Maria w stanie Teksas. Ten zaś oddał wisiorek innemu duchownemu, ks. Franciszkowi Kąckiemu.
Jak ks. Kącki odnalazł ks. Pilarka? Czy zadziałała tu siła tego samego imienia - Franciszek? Nie wiemy, ale ostatecznie były więzień Działdowa i Dachau odzyskał swoją bezcenną pamiątkę. W 1975 roku, roku koronacji figury Matki Boskiej Sejneńskiej, powiesił ją wraz z listem-wyjaśnieniem w sejneńskiej Bazylice. I tam, na ścianie po prawej stronie od niszy z figurą, dziś można to wotum oglądać.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie