Urząd Marszałkowski chciałby ingerować w to, jakich ras pszczoły hodują pszczelarze w części Podlaskiego. Ma dobre intencje - chodzi o ochronę przed wyginięciem pszczoły augustowskiej, typowej w puszczańskich okolicach. "To nie takie proste" - odpowiadają nasi hodowcy.
Marszałkostwo rozważa możliwość dopuszczania w części Podlaskiego do hodowli wyłącznie pszczół rasy środkowoeuropejskiej linii M Augustowska i jednocześnie zakazu utrzymywania innych ras. Rozważania dotyczą obszarów naturalnego występowania tych pszczół, czyli Puszczy Augustowskiej, w naszym przypadku - terenu gminy Giby.
Władze powiatu zostały poproszone o opinię w tej sprawie i zasięgnęły rady Terenowego Koła Pszczelarzy w Sejnach, najstarszej organizacji pszczelarskiej na Sejneńszczyźnie i jednej z najstarszych organizacji w ogóle (za trzy lata będzie świętować 150-lecie). Hodowcy zrzeszeni w niej stwierdzili, że popierają zamiary ochrony tej rasy, jednak nie wystarczy nakazać jej hodowli, a zabronić innych.
Zauważają oni, że linia M Augustowska ma podwyższoną agresywność w stosunku do ludzi jak i zwierząt, m.in. dlatego pszczelarze powinni dostawać wsparcie.
- Należy niezwłocznie wesprzeć finansowo pszczelarzy utrzymujących pszczoły linii M Augustowska (dopłata do ula), wprowadzić nadzór nad nowo powstałymi pasiekami szczególnie osób tzw. przyjezdnych, przeprowadzać szkolenia dla osób zajmujących się pszczołą augustowską - odpowiedzieli działacze TKPwS, dodając, że sam zapis nie ochroni tej rasy pszczół.
Odpowiedź tę starosta Maciej Plesiewicz przekazał zarządowi powiatu. Wspólnie podjęto decyzję o zasięgnięciu opinii pozostałych kół pszczelarskich na Sejneńszczyźnie. Przypomnijmy, że prócz TKPwS działa tu także Stowarzyszenie Pszczelarzy Sejn i Puńska. Dopiero wnioski ze wspólnej dyskusji zostaną przedstawione Urzędowi Marszałkowskiemu.
Fot. Pixabay
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Wzięli by się w końcu za tych lepiej co miód podrabiają,nikt z tym nic nie robi.
Praktycznie ciężko jest kupić prawdziwy miód,a np. na bazarze nigdy nie widziałem nikogo z SANEPIDU czy z innych służb,żeby sprawdzali jakość tego produktu.
A ci wszyscy pseudomiodziarze śmieją się ludziom w twarz i robią z nas durniów,bo czują się bezkarni...........
No to mam już pomysł na nowy biznes,skoro miodu nikt nie kontroluje to od jutra podgrzewam cukier i sprzedaje jako miód-dla oka postawie też kilka drewnianych uli hehehe.......
Super pomysł. Mam małą przydomową pasiekę, w skład której wchodzą 4 rodziny krainki. Pszczółki są pracowite i łagodne, robią pyszny miodek. Wystarcza go rodzinie i znajomym. Jak pomysły tych ludzi wejdą w życie, to będę miał sprzedać ule, bo do chodowli M Augustowskiej już nie wrócę. Za płotem mam agroturystykę i plac zabaw i mogę sobie pozwolić na Augustowskie szatany, które po pożytku lipowym gniazda bronią jak bulteriery i wcale nie trzeba otwierać ula, wystarczy przy gorszej pogodzie się pokazać blisko, głośniej krzyknąć czy wykonać gwałtowny ruch i ostry, kwaskawy zapach jadu już czuć w powietrzu. Może i pszczoły M Augustowskie są z tych terenów i są przystosowane do "surowego klimatu"lat 60, ale ani nie dają dużo miodu ani nie są łagodne. Jedyna korzyść z tych pszczół to dotacje.