
W 97. Mistrzostwach Polski w Poznaniu Maria Andrejczyk była najlepsza, choć do swego rekordu nie dorzuciła. Odezwała się jej kontuzja i jak mówi trzecia najlepsza w historii żeńskiej lekkoatletyki oszczepniczka - trzeba jej jeszcze trochę czasu.
Po fenomenalnym rzucie 71,40 m w trakcie Pucharu Europy w Splicie nasza mistrzyni miała kilkutygodniową przerwę z powodu przeciążenia organizmu:
Start w PZLA MP w Poznaniu to rzut 59,69 m i zloty medal tej imprezy - po raz czwarty w karierze Marii. Za nią uplasowały się Klaudia Regin (54,87 m) oraz Karolina Bołdysz (51,73 m).
Wynik wzbudza w Marii Andrejczyk pewien niedosyt.
- Nie mogę być zadowolona. Po rzucie na 59 metrów, czułam, że mogę zrobić więcej. Jednak po półtora miesiąca przerwy od rzucania, po tym, jakie diagnozy otrzymywałam, cieszę się, że mogłam dziś wystartować - powiedziała dziennikarzom TVP.
Odezwały się niestety bóle barku, efekt kontuzji, z jaką zawodniczka LUKS Hańcza Suwałki walczyła w ostatnich latach.
- Potrzeba jeszcze trochę czasu - stwierdziła.
Majka zapewniła sobie w Splicie minimum z dużym zapasem na 32. letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio, które planowane są na 30 lipca - 8 sierpnia.
Fot. PZLA z MP w Poznaniu
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie