
Panujące na Sejneńszczyźnie zwyczaje związane z hodowlą koni i bydła oraz ich sprzedażą, opisał Marian Pokropek w artykule "Ziemia Sejneńska pod względem etnograficznym".
Artykuł stanowi część drugiego tomu "Materiałów do dziejów Ziemi Sejneńskiej", wydanego pod redakcją Jana Jaskanisa w roku 1975. M. Pokropek zilustrował go własnymi zdjęciami i cytował swoich starszych wiekiem wiejskich informatorów, którzy pamiętali, jak jeszcze dawniej wyglądały zawierane na sejneńskiej "targowicy" transakcje kupna-sprzedaży zwierząt.
- Zaglądano w pysk zwierzęciu, liczono zęby, oglądano kopyta i racice, "przeganiano" i badano chód, zaprzęgano konie do wozu i sprawdzano ich siłę
- relacjonował nieoceniony etnograf.
- Każdy wypowiadał swoją cenę i "przybijał" ją, uderzając się wzajemnie dłońmi. "Jak się mocno targowali, to na targowicy tylko łupało". Przy sprzedaży i kupnie uczestniczyli, i to dość czynnie, sąsiedzi zachwalając towar i targując się o ostateczną cenę.
Jednym z zanotowanych przez badacza zwyczajów był "borysz".
- Po sprzedaży następował litkup, tu zwany boryszem. Obie strony przepijały wódką transakcję sprzedaży-kupna, przy czym stroną stawiającą był w zasadzie kupujący.
A leczenie? Jednym ze sposobów pozbywania się choroby było przesadzanie przez końskie szleje, czyli uprząż. Wierzono, że jeśli chory koń przestąpi przez uprząż i następnie nałoży się ją innemu koniowi, to wywiezie on przypadłość daleko poza gospodarstwo i wieś. M. Pokropek zanotował, że "przesadzanie przez szleje", według jego informatorów, stosowano niegdyś także na choroby u ludzi.
Fot. M. Pokropek "Materiały do dziejów..."
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie