Reklama

Stulatek ze Studzianego Lasu

17/07/2022 07:55

Niczym za wiele się nie przejmować, nie palić i nie pić, założyć rodzinę - oto przepis Stanisława Olszewskiego na długie i szczęśliwe życie. Urodzony 4 lipca 1922 roku senior obchodził huczne urodziny.

Pan Stanisław Olszewski ze Studzianego Lasu skończył w lipcu sto lat. Przepracował w lesie czterdzieści pięć lat, zaczynając jako robotnik – pilarz i pozyskujący żywicę, a następnie jako gajowy. Turystom spływającym Czarną Hańczą kojarzy się jednak z zupełnie inną funkcją. To słynny harmonista, który zupełnie bezinteresownie i zawsze z humorem witał ich przez lata, siedząc na nadrzecznym pomoście i grając na harmonii.

Pan Stanisław zaczął grać jako dwudziestolatek, w "nieludzkich" okolicznościach. Wywieziony na teren Prus Wschodnich, pracował najpierw na kolei w Argenhof koło Koenigsberga, czyli dzisiejszego Kaliningradu. Kupił sobie harmonijkę ustną i opanował grę na niej, bo mężczyźni, stłoczeni w baraku w ponad pięćdziesięciu, zmuszeni do niewolniczej pracy, szukali i potrzebowali jakiejś namiastki normalności, chwili oddechu i nadziei. Staszek nauczył się grać melodie usłyszane w radio i akompaniować pięknie śpiewającemu koledze. Z tamtego okresu zachował w repertuarze walc „Fale Dunaju”. Po czterech latach i ośmiu miesiącach niewolniczej pracy wspólnie z innym kolegą uciekł z Prus.

Wielka historia nie zamierzała jednak omijać go z daleka. Gdy ze świeżo poślubioną żoną Ireną świętowali wesele, na podwórze weszli Rosjanie i Polacy - NKWD i bezpieka. Okupieni wódką ustąpili jednak. Dzięki temu jesienią młoda para mogła bez przeszkód wziąć ślub w urzędzie gminy w Gibach, dokąd pan młody zawiózł ukochaną... rowerem.

Razem z młodszym o pięć lat, grającym na skrzypcach bratem Tadeuszem, Stanisław Olszewski „ogrywał” wesela i zabawy "papuciówki" w okolicy. Jednak moda zmieniała się z czasem, tradycyjne instrumenty wypierały elektryczna gitara i saksofon. Troski w rodzinie sprawiły, że harmonista wyniósł swój instrument na strych. Do pasji powrócił wraz z renesansem tradycyjnej muzyki. Wziął udział w Festiwalu Muzyki Tradycyjnej „Oj wiosna ty wiosna” i przyjął sobie jako stały zwyczaj umilać grą spływy kajakowe. Wieczorne koncerty słyszane były aż w Sarnetkach!

Jaki jest przepis pana Stanisława na długie życie?

- Niczym wiele się nie przejmować. Że się zdaje, że już bieda, że już człowiek podupada, ale to trzeba sobie darować, że to będzie dobrze

– mówił jubilat dekadę temu, podczas swoich 90 urodzin.

Nie bez znaczenia jest brak nałogów (pan Stanisław rzucił palenie po dwudziestu kilku latach ulegania tej słabości) i posiadanie dużej rodziny. Taka właśnie rodzina, od dzieci po praprawnuki i licznych kuzynów, towarzyszyła mu w uroczystości setnych urodzin, gdy gratulacje złożył mu także obecny wcześniej w Gibach premier RP Mateusz Morawiecki.

Fot. arch. własna/ S. Olszewski nad Czarną Hańczą, we własnoręcznie wykonanej łodzi-dłubance z pnia sosny.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo sejny.net




Reklama
Wróć do