
Dziś ważna jest dla nas ochrona wizerunku i danych. Dopiero, gdy ktoś złamie prawo, powszechne oburzenie wyraża się w żądaniu pokazania, kim jest sprawca. Kiedyś jednak żadnego RODO nie było i z codziennej gazety można było się dowiedzieć z nazwiska, kto skrzywdził, a kto został skrzywdzony.
Dzisiejsze tabloidy ze zdjęciami przestępców o ledwie zamaskowanych oczach miały przed wojną swoje odpowiedniki. Wówczas jednak fotografia nie miała tak szerokiego zastosowania, a więc głównym narzędziem ujawniania sprawców i ofiar był szczegółowy opis. Wydaje się to szokujące, ale ówcześni dziennikarze ustalali z policjantami lub świadkami dokładne adresy i jeśli np. doszło do morderstwa, w notce prasowej można było poznać numer kamienicy, a nawet mieszkania, gdzie miało ono miejsce. Nie wspominając o imionach i nazwiskach wszystkich uczestników zdarzenia.
Od takich praktyk nie stroniły też zwykłe gazety codzienne. Wśród nich Gazeta Białostocka, która swoim zasięgiem obejmowała nasz teren. Z jednego z wydań z maja 1926 roku można się dowiedzieć np. że po godz. 20.00 między wsiami Giby a Głęboki Bród czterej nieznani osobnicy dokonali napadu na jadących furmanką z Sejn do Augustowa sejniankę Dorę Lejbuner i augustowianina Froima Adamskiego. Kobieta straciła 250 zł i garderobę, mężczyzna zaś 2 zł, napastnicy także ograbili go z odzieży. W sumie poszkodowani oszacowali straty na 700 zł.
- Po dokonanym rabunku bandyci udali się do lasu w kierunku os. Giby – czytamy podsumowanie.
Zwraca uwagę nazwisko jednej z żydowskich ofiar napadu, Dory. Rodzina Lejpunerów była znana w Sejnach z działalności społecznej i przedsiębiorczości. Kupiec Rafał Lejpuner pełnił w pierwszej poł. XIX wieku funkcję członka rady miejskiej. W 1901 roku naczelnikiem 3 oddziału Ochotniczej Straży Pożarnej w naszym mieście i członkiem komisji rewizyjnej był Ł. N. Lejpuner. Na przełomie lat 20 i 30 piwiarnię przy ul. Gibiańskiej prowadził zaś Abram-Jeho Lejpuner.
Poszkodowana kobieta zapewne była członkinią tej rodziny. A litera b, zamiast p w jej nazwisku w notce prasowej może być literówką, tym bardziej iż w tekście jest ich więcej (np. Głęboki Gród, zamiast Bród).
W latach 30. z kolei doszło w Sejnach do zbrodni. „Zabity kijem” - wołał nagłówek Gazety Białostockiej z 1932 roku. Nad Marychą znaleziono zwłoki 42-letniego Stanisława Bulwina z tłuczonymi ranami głowy. Dochodzenie policyjne wykazało, że ofiarę uderzeniem kija zabił sejneński drogomistrz Krzyżewicz. Stało się to w trakcie bójki, do jakiej między nimi doszło.
W tych sprawach nie podano adresów. Dlaczego? Teksty o przestępstwach na obrzeżach województwa białostockiego były krótkie, upchane na ostatnich stronach. Na „jedynce” w obszernych tekstach królowały wydarzenia ze stolicy województwa i to w nich roiło się od danych i adresów ofiar i sprawców.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
milicja z sejfu sejny 2 kg narkotykow zabrala i sprzedala budujac sobie wille, to hisrtorja i jak gnia auta drogie z parkingu milicji pod kamerami i psami.piekne statystyki, a ze kazdy policjant to klamca , tez kazdy o tym wie.