
Antoś Kuczyński, roczny chłopczyk cierpiący na wrodzoną wadę serca, jest w szpitalu w Krakowie. Jego stan się pogorszył, nie wiadomo, ile jest czasu na zbiórkę na przeprowadzenie operacji w USA. Mobilizacja darczyńców nigdy wcześniej nie była tak potrzebna.
Po zabiegu cewnikowania serca spadła saturacja, czyli natlenienie organizmu dziecka. Poinformowała o tym Monika Korsakowska, która koordynuje organizację pomocy dla chłopczyka z Sejn i jego rodziny. Jego stan się pogorszył, co może oznaczać potrzebę natychmiastowej operacji, jaką są w stanie przeprowadzić małopolscy specjaliści. A to operacja nie dająca możliwości całkowitego usunięcia wady, bo po niej Antoś straci jedną z komór serca, będzie się więc borykał z osłabieniem i niedotlenieniem przez całe życie i nie poradzi sobie bez stałej opieki kardiologów.
Od 11 marca prowadzona jest zbiórka na inną operację, zaproponowaną rodzicom przez bostońską klinikę. Ten zabieg oszczędziłby obie komory serca i dał Antosiowi szansę na normalne, zdrowe życie. W obecnej sytuacji nie wiadomo, ile ma on czasu, ale mobilizacja przy zbieraniu środków na operację potrzebna jest, jak nigdy wcześniej.
Na koncie zbiórki SiePomaga jest ponad 330 tys. zł. Brakuje wciąż ponad 1,1 miliona zł. Na potrzebę Antosia można nie tylko wpłacać datki, ale też odpisać na jego rzecz 1% podatku w trwającej właśnie kampanii PIT. Niestety, rozliczenie jednego procenta może potrwać, bo kampania kończy się z końcem kwietnia. Na wagę złota są więc raczej bezpośrednie datki na konto.
Na rzecz dziecka przekazywane są także środki z licytacji prowadzonych na Facebooku.
Fot. zrzut z filmu "Serduszko dla Antosia"/autor: K. Kowalewski, 3Film Commercial
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie