
W czasie epidemii z wdzięcznością spoglądamy w stronę lekarzy i pielęgniarek, walczących na pierwszej linii frontu zdrowotnego. A kto i kiedy w naszym mieście przecierał w tej dziedzinie szlaki?
Zaczęło się ok. roku 1853. W Sejnach powstała wówczas rada zakładów dobroczynnych pod przewodnictwem właściciela ziemskiego z Hołn, Kazimierza Wolmera.
Aby zdobyć pieniądze na budowę szpitala, rada urządzała bale, spektakle teatralne i koncerty połączone ze zbiórkami pieniędzy, zlicytowała obrazy, podarowane przez właściciela dóbr Metele (Meteliai w okręgu Alytus) Konstantego Uszyńskiego, pozyskała też 5 tys. rubli srebrnych zasiłku rządowego. Mając w sumie 80 tys. złotych polskich wybrała nawet działkę, ale jednak funduszy było za mało.
Ostatecznie rada wynajęła działkę z budynkiem od mieszczki sejneńskiej, pani Szuman.
- (...) plac obszerny z ekspozycją południową, blisko rzeki, ma obszerne ogrody warzywne i owocowy, łąki, staw, wyborny spacer dla chorych, a i zabudowania oprócz domu frontowego w dobrym stanie - taki opis nieruchomości pierwszego szpitala czytamy w Przeglądzie Katolickim z 1863 roku.
Otwarcie placówki nastąpiło 27 października 1860 roku. Otrzymała ona wezwanie św. Szymona, "na uczczenie zasług jednego z najdawniejszych i najczynniejszych członków rady, P. Szymona Mocarskiego, rejenta okręgu sejneńskiego". Trzy lata później rada miała już działkę pani Szuman na własność i planowała budowę nowego szpitala.
Zdaniem członków Sejneńskiego Towarzystwa Opieki nad Zabytkami pierwszy szpital był położony pomiędzy dzisiejszymi ulicami Piłsudskiego, a Ogrodową, na tyłach Domu Pogranicza, mniej-więcej tutaj, gdzie stoi murowany budynek z mieszkaniami komunalnymi (co ciekawe, budynek ten z kolei w latach 20. XX wieku służył jako szpitalik 24 Baonu Korpusu Ochrony Pogranicza Sejny).
Jak sprawozdawał Przegląd Katolicki, od momentu otwarcia w szpitalu św. Szymona przebywało 216 chorych, wyzdrowiało 179. A jak leczono w szpitalu św. Szymona? Tego nie wiemy, ale ówczesne metody polegały głównie na upuszczaniu krwi, przykładaniu pijawek i modlitwie. Wiedza o możliwym istnieniu zarazków i bakterii już wówczas istniała, ale dopiero w zalążku. Pierwsi lekarze, którzy propagowali częste mycie rąk, uważani byli za wariatów. Wirusologia jako nauka rozwinęła się dopiero w XX wieku.
Przychód szpitala w końcu 1862 roku wynosił 12,1 tys. złotych polskich, rozchód 12 tys. złotych polskich. Dzienne utrzymanie chorego "wraz z lekarstwem" wynosiło 2 złote 23 grosze. Inne wydatki: "pensje lekarza, sekretarza, felczera i ekonoma razem, gospodyni, służby."
Fot. szpitalik KOP, obecnie budynek komunalny przy skrzyżowaniu ul. Piłsudskiego, Słowackiego i Ogrodowej.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Cennik cudowny. Temat konkret. A czy lekarze tak walczą no nie wiem, ile u nas zmarło a ile w Niemczech. No cóż jaki kraj taka służba zdrowia.
Śmiertelność porównywalna,w Niemczech 3.9% a w Polsce 4,6% także komentarz z dupy...