
Druga części historii Konstantego Zaremby, urodzonego w Sejnach prezydenta Warszawy. Był ofiarą obmowy zaborczej prasy? Kombinatorem? Szacownym samorządowcem? Sprawdźcie sami.
Czy Zarembie przebaczono? Nie, bo spadł w urzędniczej hierarchii. W roku 1879 lub rok później Konstanty służył u sejneńskiego komisarza włościańskiego. Stróżem tegoż urzędu był jego dziadek, Grzędziński. Po jego śmierci Zaremba przejmuje stróżowanie, potem jednak awansuje do pracy w zarządzie gubernialnym w Suwałkach. I tu znów dochodzi do skandalu. Ginie ważny plan jednej z gubernialnych wsi. Za komplet dokumentów odpowiadał Wądołowski, więc to on tytułem kary musiał zapłacić 400 rubli (dla porównania – Zaremba jeszcze jako pisarczyk w Sejnach zarabiał 3 ruble). Urzędnik dla opłacenia grzywny musiał sprzedać dom. Wkrótce zmarł, a wdowa z dziećmi została bez środków do życia i dachu nad głową. Rodzina Wądołowskich nie miała wątpliwości, że za zaginięciem planu stał Zaremba.
Około roku 1885 przeniósł się do Wyłkowyszek (lub Wołkowyszek, dziś Vilkaviškis w okręgu mariampolskim), gdzie został mianowany sekretarzem policji przy zarządzie powiatowym. Jak zeznał świadek Józef Uteras, Zaremba miał różne „sprawki”. Mianowicie zatrudniał mniej ludzi do pilnowania aresztantów w więzieniu w Kalwarii, niż narzucona norma, a pieniądze za resztę „chował do kieszeni”. Uteras wiedział o tym, bo prowadził księgi i był świadkiem wpisywania nazwisk nieistniejących strażników. Sekretarz Zaremba wynajmował też od chłopów furmanki, zagarniając dla siebie to, co im się za usługę należało. Inni świadkowie twierdzą, że nie widzieli, nie przypominają sobie itp. Późniejsza kontrola Senatu ustala, że były sędzia Maliszewski pamięta, iż „za młodu Zaremba brał łapówki, popełniał fałsze i przywłaszczał pieniądze”.
Kolejnym krokiem, o którym wiadomo, był w karierze sejnianina urząd prezydenta miasta Radomia. Konstanty Zaremba rządził w mazowieckim mieście w latach 1897–1905. Jak dziś wspominają to radomianie? Okazuje się, że za jego kadencji, w 1901 roku oddano do użytku pierwszą w Królestwie Polskim miejską elektrownię, dostarczającą prąd do mieszkań i fabryk (Częstochowa była szybsza, ale na jej elektrownię nie uzyskano pozwolenia w centrali Imperium Rosyjskiego).
– Nasza była legalna, a po zgodę ówczesny prezydent Radomia Konstanty Zaremba jechał aż do Petersburga. Taka miejska elektrownia to było coś! – cieszy się Tomasz Staniszewski, radomski kolekcjoner pamiątek.
Zaremba, określany jako człowiek energiczny, z jasną wizją rozwoju miasta, zabiegał o prąd dla Radomia przez niemal dziesięć lat, osiągając sukces już w nowym stuleciu. Dziś jest wspominany z wdzięcznością i podziwem.
Po 1905 roku odnajdujemy Zarembę w Lublinie, gdzie także zasiada w fotelu prezydenckim. Miasto zawdzięcza mu niemało w dziedzinie rozwoju kultury. Włodarz był członkiem Towarzystwa Biblioteki Publicznej im. H. Łopacińskiego, które powołało tę najstarszą i największą książnicę w regionie. Drugą – po warszawskiej – bibliotekę publiczną w Królestwie Polskim. W roku 1909 lublinianie pożegnali Zarembę, wręczając mu piękny album fotograficzny. I sejnianin wyruszył podbijać Warszawę.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie