
Dziesięciometrowy krzyż, który od 28 lat stanowił centralną część wzgórza-pomnika, zostanie wymieniony na nowy, groził bowiem upadkiem. To, jak przed 1991 rokiem upamiętniano ofiary Obławy Augustowskiej, wspomina reżyser Izabela Cywińska.
Związek Rodzin Ofiar Obławy Augustowskiej 1945 zdecydował o demontażu najwyższego krzyża, stojącego na szczycie wzgórza-symbolu Obławy. Od 1991 roku, czyli momentu powstania pomnika, zaprojektowanego przez prof. Andrzeja Strumiłło, drewniany krzyż nie przechodził poważniejszej konserwacji i są obawy o to, że mógłby się zawalić. Związek w najbliższych dniach zleci postawienie nowego krzyża.
Jak upamiętniano Obławę w Gibach, zanim wystawiono krzyż i kamienie? Wspomina to w swojej książce "Dziewczyna z Kamienia" Izabela Cywińska, reżyser, minister kultury w pierwszym wolnościowym rządzie RP. Jak sama pisze, dzięki mężowi, aktorowi Januszowi Michałowskiemu, pochodzącemu z Augustowa, te okolice stały się dla niej drugą małą ojczyzną (po Kamieniu, zniszczonym w czasach PRL dworze na Lubelszczyźnie). Mogiły, które wspomina Cywińska, są masowym grobem, który wzbudził nadzieję rodzin ofiar, potem ją jednak zburzył - po ekshumacji wyszło na jaw, że spoczywają tam żołnierze Werhmachtu. Wówczas jednak wierzono, że właśnie tam leżą ofiary Obławy Augustowskiej.
"Chyba w 1988, może już w 1989 roku byliśmy na grobach w Gibach" - wspomina Cywińska. - "To mała wyrębinka przy drodze, też bardziej przypominająca przecinkę niż trakt - a na niej krzyże, krzyże, krzyże z patyczków, z szyszek, z kijków. Leżą płasko na poszyciu, igliwiu, wzdłuż wgłębień, które jak zasypane okopy wojenne ciągną się jeden obok drugiego. Na drzewie, pod którym stoi jedyny, biały, drewniany krzyż, kartka wyrwana z zeszytu, zgnieciona, zamokła, a na niej dziecinnym pismem napisane, że tu leżą pomordowani przez NKWD i UB w lipcu 1945 roku. Padał deszcz, czekaliśmy w samochodzie, aż przestanie lać, żeby zrobić zdjęcia.
Jak oni znaleźli te groby? - zapytałam potem fufajkowatego grubasa, który z drugim takim samym pił wino "Wino" przy drodze, na polance w deszczu, ukryty pod liściem chrzanu. Spojrzał, długą chwilę milczał, widocznie nieufny, i wreszcie wymamrotał: "Jednemu z naszej wsi przyśnił się ojciec. Ślad po starym zaginął w 1945. Dopiero się przypomniał. Widać wcześniej nie mógł się śnić. Teraz kazał się synowi odkopać i pochować po chrześcijańsku. Wskazał mu miejsce. Właśnie tu, ale lepiej nie gadać! Jak ten, co mu się przyśniło, powiedział, to zaczęli go ciągać po posterunkach".
Parę dni potem Janusz (Michałowski - przyp. sejny.net) pokazał mi Kubrynia. Chodził po rynku w Augustowie. Uśmiechnięty, zadowolony, chyba nawet bardzo zadowolony. W 1945 to on zadenuncjował tych, którzy tam leżą. Wtedy, u progu wolnej Polski, wszyscy go znali i wiedzieli o nim wszystko. A jednak nikt go nie tknął. Tacy to byli "sąsiedzi"! Kubryń był podwładnym Szostaka z UB, największego mordercy w okolicy."
Źródło: "Dziewczyna z Kamienia" I. Cywińska, wyd. Agora 2015
Fot. arch.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie