Reklama

Wymiana krzyża na gibiańskim wzgórzu

24/11/2019 08:52

Dziesięciometrowy krzyż, który od 28 lat stanowił centralną część wzgórza-pomnika, zostanie wymieniony na nowy, groził bowiem upadkiem. To, jak przed 1991 rokiem upamiętniano ofiary Obławy Augustowskiej, wspomina reżyser Izabela Cywińska.

Związek Rodzin Ofiar Obławy Augustowskiej 1945 zdecydował o demontażu najwyższego krzyża, stojącego na szczycie wzgórza-symbolu Obławy. Od 1991 roku, czyli momentu powstania pomnika, zaprojektowanego przez prof. Andrzeja Strumiłło, drewniany krzyż nie przechodził poważniejszej konserwacji i są obawy o to, że mógłby się zawalić. Związek w najbliższych dniach zleci postawienie nowego krzyża.

Jak upamiętniano Obławę w Gibach, zanim wystawiono krzyż i kamienie? Wspomina to w swojej książce "Dziewczyna z Kamienia" Izabela Cywińska, reżyser, minister kultury w pierwszym wolnościowym rządzie RP. Jak sama pisze, dzięki mężowi, aktorowi Januszowi Michałowskiemu, pochodzącemu z Augustowa, te okolice stały się dla niej drugą małą ojczyzną (po Kamieniu, zniszczonym w czasach PRL dworze na Lubelszczyźnie). Mogiły, które wspomina Cywińska, są masowym grobem, który wzbudził nadzieję rodzin ofiar, potem ją jednak zburzył - po ekshumacji wyszło na jaw, że spoczywają tam żołnierze Werhmachtu. Wówczas jednak wierzono, że właśnie tam leżą ofiary Obławy Augustowskiej.

"Chyba w 1988, może już w 1989 roku byliśmy na grobach w Gibach" - wspomina Cywińska. - "To mała wyrębinka przy drodze, też bardziej przypominająca przecinkę niż trakt - a na niej krzyże, krzyże, krzyże z patyczków, z szyszek, z kijków. Leżą płasko na poszyciu, igliwiu, wzdłuż wgłębień, które jak zasypane okopy wojenne ciągną się jeden obok drugiego. Na drzewie, pod którym stoi jedyny, biały, drewniany krzyż, kartka wyrwana z zeszytu, zgnieciona, zamokła, a na niej dziecinnym pismem napisane, że tu leżą pomordowani przez NKWD i UB w lipcu 1945 roku. Padał deszcz, czekaliśmy w samochodzie, aż przestanie lać, żeby zrobić zdjęcia.

Jak oni znaleźli te groby? - zapytałam potem fufajkowatego grubasa, który z drugim takim samym pił wino "Wino" przy drodze, na polance w deszczu, ukryty pod liściem chrzanu. Spojrzał, długą chwilę milczał, widocznie nieufny, i wreszcie wymamrotał: "Jednemu z naszej wsi przyśnił się ojciec. Ślad po starym zaginął w 1945. Dopiero się przypomniał. Widać wcześniej nie mógł się śnić. Teraz kazał się synowi odkopać i pochować po chrześcijańsku. Wskazał mu miejsce. Właśnie tu, ale lepiej nie gadać! Jak ten, co mu się przyśniło, powiedział, to zaczęli go ciągać po posterunkach".

Parę dni potem Janusz (Michałowski - przyp. sejny.net) pokazał mi Kubrynia. Chodził po rynku w Augustowie. Uśmiechnięty, zadowolony, chyba nawet bardzo zadowolony. W 1945 to on zadenuncjował tych, którzy tam leżą. Wtedy, u progu wolnej Polski, wszyscy go znali i wiedzieli o nim wszystko. A jednak nikt go nie tknął. Tacy to byli "sąsiedzi"! Kubryń był podwładnym Szostaka z UB, największego mordercy w okolicy."

Źródło: "Dziewczyna z Kamienia" I. Cywińska, wyd. Agora 2015

Fot. arch.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo sejny.net




Reklama
Wróć do