
W przeszłości z wież sejneńskiego kościoła nawoływały dzwony najprzedniejszej ludwisarni w Prusach, która zaopatrywała w swoje odlewy ośrodki kościelne w tej części Rzeczpospolitej. Gdzie się one podziały?
Stan i pochodzenie dzwonów kościelnych skrupulatnie opisał w roku 1938 ks. Władysław Kłapkowski, tworząc pracę "Konwent Dominikanów w Sejnach". W 1736 roku, gdy świątynia była intensywnie przebudowywana z finansową pomocą starościny sejwejskiej Róży Strutyńskiej, w pracowni ludwisarza Andreasa Dörlinga w Königsbergu (Królewcu, dziś Kaliningrad) powstał większy dzwon, szeroki na 95 cm z napisem na boku "Gloria in excelsis Deo" (łac. Chwała Bogu na wysokości) i podpisem autora.
Komplet z nim od 1777 roku stanowił mniejszy dzwon, szerokości 84 cm, z inskrypcją o przysporzeniu nim chwały Bogu i Dziewicy Maryi, a także czci wszystkim świętym. Ludwisarz wykonał na jego płaszczu płaskorzeźbę z Matką Boską i Jezusem trzymającym ziemski glob. Oba dzwony wisiały na prawej wieży (gdy patrzymy, stojąc przodem do kościoła). Na lewej znalazło się miejsce dla sygnaturki, najmniejszego dzwonka o 40-centymetrowej szerokości, "o ślicznym głosie".
- Głos mają donośny, dźwięczny, nawzajem zestrojony - pisał o całej muzycznej trójce ksiądz Kłapkowski.
Z powodu, którego jednak nie wymienił, w 1901 roku duży dzwon był przelany, czyli ukształtowany ponownie z tego samego materiału, na zamówienie prałata sejneńskiego ks. Elizeusza Strymowicza. Zamówienie wykonał zakład Kruszewskich w Węgrowie, umieszczając na płaszczu dzwonu napis o jego odnowie oraz wizerunki serc Matki Boskiej, Jezusa i św. Józefa.
Co spowodowało, że dzieło Dörlinga wymagało poprawy lub odświeżenia? Jego wyroby w XVIII wieku cieszyły się powodzeniem. W 1734 roku wykonał on z czeladnikami dzwon dla kościoła w Rożanymstoku. Wcześniej, w roku 1726 powstały zaś w jego pracowni dzwony dla świątyni w Braniewie (wówczas Braunsberg).
Do dziś istnieje przekonanie-legenda, że głosem jednego z nich zachwycił się Napoleon w czasie swego przemarszu na Moskwę i zapragnął mieć go w Paryżu. Dzwon został zrabowany, ale jak pisze autor bloga Historia Braniewa, przez samych Niemców w czasie II Wojny Światowej, z przeznaczeniem na przetopienie i odlanie dział. III Rzesza zagarniała w ten sposób bardzo wiele wyrobów ludwisarskiej sztuki, bo dla Hitlera liczyło się zwiększenie stanu uzbrojenia i sukcesy na froncie. Braniewski dzwon trafił jednak na cmentarzysko dzwonów w Hamburgu, a stamtąd do benedyktynów w Aachen.
Czy podobna historia mogła spotkać dzwony sejneńskie?
W latach 1966-74 Bazylika była stopniowo odnawiana, wówczas też powstały dla niej dwa dzwony na miejsce starych, opisywanych przez ks. Kłapkowskiego. Na fot. głównej widać płaszcz dzwonu z maryjną inskrypcją z 1969 roku. Wiemy, iż sposób na wciągnięcie tych kolosów na wieże wymyślił i skutecznie zastosował Józef Luto, prowadzący zakład ślusarski, instalacji wodnych i kanalizacyjnych nad Marychą, przy dzisiejszej ul. Wileńskiej 1.
Sejneńskie dzwony podczas wirtualnej wycieczki można oglądać na Sejnet.TV. Z niej pochodzą zdjęcia do tego artykułu:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
wątpię, że ktoś przeczyta ten nudny artykuł kogo obchodzi jakiś dzwon? chyba tylko złomiarza.
Zmień psychiatrę,bo ten cię oszukuje i nie leczy prawidłowo.
Zmień przewożnika i nie podróżój w czasie a w realu .
podróżnik podczas teleportacji uderzył głową w dzwon i stąd ma sentyment. na koniec się obudził z bólem głowy, bo chyba miał kontakt z komarem.